www.000adventurers000.fora.pl

burlesque

Zawsze zanim wyjdę z domu, nakładam na twarz Maskę. To dużo więcej, niż krwistoczerwona szminka. Więcej, niż gruba, czarna kreska i rzęsy, stanowczo podkręcane w górę z twardym nakazem: grać zalotne!
Maska to… wolność w więzieniu. Wytwarzanie dystansu: widzisz, jaka jestem piękna i niedostępna, nie dorastasz mi do pięt, złociutki, kiedy tylko zechcę, będę cię miała w posiadaniu, ale ty nigdy nie będziesz w stanie mnie zniewolić. Jestem tylko swoja. Ludzie często myślą, że nimi gardzę; to przez Maskę. Ja po prostu boję się podejść do nich bliżej. Czy zresztą jest po co podchodzić bliżej? Ciałem się bawię. Ale duszy bronię długimi, krwistoczerwonymi pazurami.

Życie nauczyło mnie cynizmu i wyrachowania. Często się śmieję, choć rzadko jestem wesoła. Nauczyło mnie również życie brać sobie łatwą, społeczną rozrywkę. Kuszę, flirtuję, bawię się, gdzie mogę, kim mogę. Kobiety szanuję chyba bardziej. Bo nigdy żadna nie potraktowała mnie jak ładnego przedmiotu. Wszystkie widziały ‘coś więcej’. Chociaż żadnej nie pokazałam więcej. Maska.

Zazwyczaj sama wybieram tego, który umili mi wieczór. Chyba, że ktoś z sarkastycznym uśmiechem zacytuje mi Nietzschego. Wtedy płynę. I daję się nieść. Jednak na krótko.

Voland

(przygląda jej się w zamyśleniu)

Maddie

(podeszła do dziewczyny i zlustrowała ją wzrokiem z lekkim uśmiechem) Witaj.

MissionLady

Cześć *chciała już odejść, ale zawahała się*. Chyba lubisz kolor czerwony, co? *spytała bardziej po to, by móc porozmawiać o czymkolwiek z dziewczyną*

Maddie

(spojrzała na Adeli i nieznaną jej dziewczynę. Uśmiechnęła się lekko) Zapewne tak. Zresztą sama uważam, że czerwony to świetny kolor.

MissionLady

Hmm. Być może. Ja osobiście lubię fioletowy i żółty. Są takie... przyjazne. *uśmiechęła się z rozmarzeniem*

Voland

Hm, może zapytajmy naszą milczącą pannę, czy nosi czerwoną bieliznę? (zastanowił się na głos) Adeli, myślisz, że wypada mi tak pytać? Maddie, a ty?

MissionLady

Gardenio, nie musisz odpowiadać na to pytanie. Pan Voland jest dość *zwahała się, by nie powiedzieć za dużo* niepoprawny.

Voland

Ale to pana Volanda zaciekawiło! (zawołał wyraźnie oburzony) To o wiele ciekawsze niż pytanie z kategorii: czy lubisz disco polo.

burlesque

*zaśmiała się głośno i zupełnie szczerze* kocham czerwony. za jego intensywność i niesamowity wyraz. *spojrzała na bezpośredniego mężczyznę, wykrzywiając usta w figlarnym uśmiechu* co szczególnie dobrze prezentuje się na koronkowej bieliźnie.

Voland

A widzisz, Adeli? (zawołał wyraźnie uradowany) Jest tu ktoś kto mnie rozumie! (wskazał na Gardenię) Ktoś kto zna czar koronkowej, czerwonej bielizny i dobrego alkoholu!

burlesque

*uśmiechnęła się jeszcze szerzej i - nie mogąc się powstrzymać - puściła oczko do bezpośredniego mężczyzny* alkoholu, powiadzasz? więc będę miała z kim świętować każdy mój triumf! bosko.

Voland

Twój triumf? (spojrzał na nią zainteresowany) Jeśli będziemy sumować twoje i moje triumfy i oba opijać, to należy przyjąć, że ciągle będziemy chodzili pijani (mrugnął do niej porozumiewawczo).

MissionLady

To się ciesz. Chyba pierwszy raz spotkałeś kogoś, kto chce z Tobą rozmawiać. Tak, z tego trzeba się cieszyć. *kiwnęła głową z powagą* Jednak niestety na tematy Waszych rozmów chyba nie wpłynę. Tylko proszę... Niezbyt zbereźnie. *zerknęła na dwójkę z nadzieją*

Voland

Adeli, proszę, mniej agresji. Jako moja przyszła żona, nie możesz pluć jadem na wszystkich moich znajomych (pokręcił głową ze smutkiem) Taka młoda, a już tak... tak zgorzkniała, czy znajdzie się ktoś, kto wyciągnie ją z tej bezładnej rzeki potępienia? (zapytał melodramatycznie) Jak mam się do ciebie zwracać? (spojrzał na Gardenię, jakby wcześniejszy monolog nie miał miejsca)